no właśnie jak to jest?
w jak dużym stopniu występuje u nas?
czy dobrze jest ze "udajemy" ze nic nie widzimy gdy się coś stanie koledze?
do jakiego momentu powinniśmy być lojalni wobec kolegów?
lista tematów
solidarnosc oraz lojalnosc kolezenska
Powyższy post to jeden z najbardziej elokwentnych i wysublimowanych wpisów na tym forum.
Zastanów się 10 razy, nim się do niego odwołasz, oraz ciesz się wiedzą płynącą z niego :)
***************************************
Zastanów się 10 razy, nim się do niego odwołasz, oraz ciesz się wiedzą płynącą z niego :)
***************************************
to zalezy czy jest to popularna solówka , jak dazymy sympatią tego kogos , i czy cos powaznego mu sie dzieje. jakby ktos podbiegł np i zaczoł bic mojego dobrego ziomka to pewnie ze bym poszedł za ziomkiem.
mysle ze zawsze.
mam taka sytuacje w klasie ze on zakapował na całą klase teraz cała klasa kapuje na niego i jest tyrany.
wszystko zalezy od tego, jak ty to czujesz...
nie chcesz chyba się zadręczac, że nic nie zrobiłaś, kiedy mogłaś... to jest w sumie współudział w zbrodni, kiedy sie na coś zgadzasz, choć mozesz coś zrobić...
..jak LadyMakbet, która nie może zmyc krwi z rak i wrzeszczy: "Krew, krew, wszedzie ten cholerny zapach krwi..!!"
...kiedy udajemy, ze nic nie widzimy... zgadzamy sie na to co złe... a póżniej znieczulany...tracimy wrazliwosc i myslimy, że tak musi być...
znieczulica nie jest dobra... w koncu ludzie powinni sobie pomagać...
nie chcesz chyba się zadręczac, że nic nie zrobiłaś, kiedy mogłaś... to jest w sumie współudział w zbrodni, kiedy sie na coś zgadzasz, choć mozesz coś zrobić...
..jak LadyMakbet, która nie może zmyc krwi z rak i wrzeszczy: "Krew, krew, wszedzie ten cholerny zapach krwi..!!"
...kiedy udajemy, ze nic nie widzimy... zgadzamy sie na to co złe... a póżniej znieczulany...tracimy wrazliwosc i myslimy, że tak musi być...
znieczulica nie jest dobra... w koncu ludzie powinni sobie pomagać...

